cookies

Printing Pond Town

  • Położony między ulicami Barlickiego i Piątkowską - niemalże w środku Parku Miejskiego im. Tadeusza Kościuszki
  • Powierzchnia ok. 3,75 ha
  • Utworzony został dzięki jazowi zastawkowemu h=2,0 m, b=3 x 1,55 m, który piętrzy wody wypełniające nieckę stawu
  • Zbiornik ten jest zanieczyszczany przez namuły i piaski niesione korytem rzeki z górnej części zlewni rzeki Bzury.

Historia

Wizytówka Zgierza, zieloną jakby oazą w uprzemysłowionym mieście był Park Miejski, rozciągający się między ul. Piątkowską, a ul. Wodną (obecnie Barlickiego). W środku parku błyszczał niczym klejnot staw z niewielką wysepką pełną drzew. (...)

Staw dzierżawił od władz miejskich pan Jan Cylke. Od strony ul. Dąbrowskiego stał domek jednopiętrowy, w którym mieszkał dzierżawca z rodziną. Tuż nad stawem, pamiętają o tym najstarsi zgierzanie, wznosiła się przytulna restauracyjka. Właścicielem jej był J. Cylke. Goście mogli zjeść tutaj danie gorące lub zimne, wypić kawę, herbatę, czy lampkę wina. Właściciel dbał również o rozrywki, zatrudniając w tym celu orkiestrę, aby ludzie mogli potańczyć przy dźwiękach muzyki. Przede wszystkim dbał o staw, okolony szerokim trawnikiem z wykwitającymi gdzieniegdzie kępami kwiatów.

Atrakcję stawu stanowiły łódki przycumowane do brzegu. Z przejażdżek po stawie chętnie korzystali dorośli i młodzież, oczywiście za opłatą i w określonym czasie. W czasie zimy jeżdżono na łyżwach.

Tuż po wojnie w roku 1946 w dniu 23 czerwca w przedsionku restauracji zdarzyła się tragedia.

Oto ginie zastrzelony przez milicjanta Kosmalę, syn właściciela, Jerzy Cylke. Liczył 24 lata i był dokładnie tydzień po ślubie.

Jak do tego doszło? Otóż jakaś para chciała popływać łódką po stawie. Do tej łódki chciał wejść również kilkunastoletni chłopak. Interweniował pan Jan Cylke. Chwycił chłopca za ramię i wyprowadził z łódki. W tym momencie znalazła się milicja. Zaczęli szarpać pana Cylke, wygrażać mu i złorzeczyć. Na to przybiegł syn Jerzy. Starał się odciągnąć milicjanta od ojca. Szarpiący się z nim milicjant krzyknął do Kosmali: "Czego stoisz, strzelaj!". Ten wypalił, zabijając na miejscu młodego człowieka. Krew zalała podłogę i krzesła. Podniósł się krzyk. Ludzie zaczęli uciekać. Ojciec Jerzego stracił przytomność.

Fakt pozostaje faktem. Stracił życie niewinny człowiek, zamordowany przez czerwonego milicjanta pałającego nienawiścią do klasy posiadającej (wydarzenie zrelacjonowała siostra zabitego, pani Irena Cylke, będąca naocznym jego świadkiem).

Po niedługim czasie odebrano panu Janowi koncesję na prowadzenie restauracji i dzierżawienie stawu. Domek i restaurację rozebrano, a teren zrównano z ziemią. (...)

Alicja Rękas
Na podstawie ITZ nr 10 (19) z dn. 22.03.1992 r.

Przeczytaj też: Urokliwy park nad stawem