Akcja Zima 2016

Budżet Obywatelski

ZCOP

     

     

     

     

     ZPORR

A A A

Jan Wincza

 

Był niezwykle skromnym i pracowitym człowiekiem, który poświęcał wszystkie swoje wolne chwile pasji wynalazczej. Nieznanym jest dla średniego i młodszego pokolenia zgierzan. Nasi dziadkowie i ojcowie, którzy pracowali w "Borucie" znali go, bądź słyszeli o nim jako wynalazcy statku sterowanego za pośrednictwem fal radiowych.

Jan Wincza urodził się 17 czerwca 1892 r. w Warszawie, jako syn Aleksandra Winczy i Emilii z Groszkowskich. Ojciec był kontrolerem technicznym w cukrowniach i gorzelniach. Jan posiadał dwie starsze siostry Marię i Zofię.

Edukację rozpoczął w szkole wstępnej w Samborze, którą ukończył w 1902 r., zaś gimnazjum typu humanistycznego we Lwowie w 1910 r. Ze świadectwem dojrzałości, po egzaminach, został przyjęty jako student na Politechnikę Lwowską. Studiował tam budowę maszyn aż do wybuchu I wojny światowej.

W roku 1915 wyjechał do Moskwy, gdzie w rosyjskiej firmie chemicznej pracował jako technik konstruktor. Ponadto zajmował się projektowaniem fabryki farmaceutycznej, która była spółką akcyjną. Po zbudowaniu tej fabryki został jej kierownikiem technicznym. Od końca kwietnia 1916 r. do 1 sierpnia 1918 r. pracował przy projektowaniu wytwórni sacharyny w Moskwie.

W maju 1920 r. powrócił do Lwowa. Jego powrót do kraju przypomina epopeję powrotu do Polski Cezarego Baryki z "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego. Nie mógł ze względów materialnych podjąć przerwanych studiów, więc przyjmuje kierownictwo montażu w budującej się fabryce chemicznej w Zgierzu. Ale warunkuje przyjęcie pracy możliwością kontynuowania studiów politechnicznych, które zakończył dyplomem magistra inżyniera mechanika z datą 10 października 1924 r.

W "Borucie" w okresie międzywojennym pracował do 6 września 1939 r. I czegóż on dokonał jako kierownik montażu i kierownik warsztatu mechanicznego? Ukończył montaż wytwórni kwasu siarkowego, budowę fabryki kwasu solnego, doprowadził do uruchomienia oddziału destylacji oleum i benzolu. Wybudował warsztat mechaniczny, oddział kwas H, kotłownię V i VI, oddział barwników siarkowych, nitrozwiązki i inne oddziały. Projektował nową kotłownię i turbinownię. Po godzinach pracy zawodowej wypoczywał, coś ciągle projektując i tworząc. Z tej pasji tworzenia powstał projekt i prototyp, a właściwie model statku kierowanego impulsami radiowymi.

Podczas wizyty Prezydenta II Rzeczypospolitej prof. Ignacego Mościckiego w "Borucie" w 1936 r. inż. Jan Wincza przedstawia na stawie Gerlicza swoje "dziecko" - statek. Sam nim steruje za pośrednictwie odpowiednich impulsów radiowych. Myślą przewodnią było wykorzystanie statku przez naszą marynarkę wojenną. A był on absolutną nowością w skali światowej. Lecz ówczesny potencjał przemysłowy i ekonomiczny nie sprostałby temu przedsięwzięciu.

Trzy lata później wybuchła wojna. Nasz wynalazca 6.09.1939 r. wraz z rodziną wyjechał do Sokala, gdzie mieszkał jego cioteczny brat. Powrócił do "Boruty" w końcu października 1939 r. Niemiecka dyrekcja powierzyła mu nadzór nad kotłami i pompami oraz stroną elektrotechniczną zakładu. Prawdopodobnie wywiad niemiecki szybko zainteresował się jego statkiem - rekwirując mu projekty i drogocenne akumulatory kadmowo-niklowe. Był w związku z tym wielokrotnie przez nich przesłuchiwany.

Z chwilą ucieczki niemieckiego okupanta objął wraz z kilkunastoma robotnikami opiekę nad "Borutą". W tym pierwszym i trudnym okresie aż do 16 marca 1945 r. pełnił funkcję Zarządcy Państwowego. Wkrótce "boruciarze" wybrali go do Rady Zakładowej. Powrócił rychło na stanowisko kierownika warsztatu mechanicznego, pracując tam do stycznia 1949 r., zaś od tego czasu pełnił funkcję szefa techniki i ruchu. Z tego działu został przeniesiony do działu projektowego na stanowisko kierownika zespołu konstrukcji aparatury. Nie należał do żadnych organizacji politycznych ani przed wojną, ani po wojnie w PRL.

Na emeryturę przeszedł 28 sierpnia 1958 r., ale w dalszym ciągu coś robił. Zajmował się fotografią barwną. Skonstruował własny powiększalnik. Laboratorium mieściło się w ... łazience.

Był żonaty z Ireną ze Śniegockich, która wywodziła się ze Zgierza. Z tego związku urodziła się córka Danuta.

Zmarł 12 lutego 1977 r. Odszedł tak cicho, jak żył. Był to talent wynalazcy, który uwidocznił swoje możliwości przed I i II wojną. Po wojnie w PRL-u nie wykorzystano jego wybitnego umysłu, tak jak wielu innych zdolnych Polaków.

Szczepan Mikołajczyk
"Wybitni Zgierzanie - z urodzenia i z wyboru"
Fundacja Muzeum Miasta Zgierza
Zgierz 1994


Poprzednia strona: Jerzy Bogdan Wieczorek
Następna strona: Helena Wiewiórska

Print this page